poniedziałek, 30 lipca 2012

Chapter Twelve.

Minęła godzina, a ja czekałam na Lou, który był na badaniach. Moi rodzice pojechali do mojego domu, wraz z Harry'm i Emilly. Niall poszedł do sklepu i obiecał, że wróci. Podeszłam do okna, za którym padał deszcz. Nawet wtedy Londyn wydaje się być piękny. Usłyszałam wjeżdżający wózek do sali, czekałam, aż lekarze wyjdą i będziemy sam na sam z chłopakiem. Położyli go na łóżko i zamknęli drzwi. Odwróciłam się i podeszłam do Lou. Usiadłam na brzegu łóżka, chwyciłam go za dłoń.
- To ja tutaj powinnam leżeć, czemu to zrobiłeś? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Bo mogłem Cię stracić -podniósł się na łokciach - Wtedy Eleanor mnie pocałowała, zszokowało mnie to i dlatego na początku jej nie odepchnąłem - spojrzał mi w oczy - Nigdy bym Ci nie zrobił krzywdy, za wiele dla mnie znaczysz..
- Przez to, że mnie uratowałeś, to ja mogłam Cię stracić - spłynęła mi łza po policzku, którą Louis wytarł delikatnie dłonią.
- Ale nie straciłaś, to się liczy - uśmiechnął się i zaczęliśmy się do siebie przybliżać.
Byłam wpatrzona w jego śliczne tęczówki. Jeszcze cztery tygodnie temu, nie pomyślałabym, że poznam Louis'a, który jest teraz moim chłopakiem. Tak bardzo się z tego ciesze, że za żadne skarby, nie cofnęłabym czasu. Chłopak złożył delikatny pocałunek na moich wargach. Zamknęłam oczy i pogłębiłam ten pocałunek, co chyba podobało się Louis'owi, bo czułam jak się uśmiecha. Nagle do sali wparował Niall i pisnął jak mała dziewczynka.
- Ej no.. Może nie w szpitalu?! - spojrzał na nas i zbierał rzeczy, które wypadły mu z rąk.
- My się tylko całowaliśmy, blondasku - podeszłam do niego i pomogłam mu zbierać rzeczy - Lou, wiesz kiedy będziesz mógł wracać do domu? - spytałam z uśmiechem na twarzy i położyłam torby obok jego łóżka.
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie, nawet jutro - przybił piątkę z Niall'em.
- Naprawde?! - przytuliłam go mocno - Nawet nie wiesz jak się cieszę...
- Ale to czuję.. - zaczął kaszleć - Udusisz mnie mała..
- No tak..  - zaczerwieniłam się i odsunęłam się od niego trochę - Przepraszam..
- Jak wrócę, to się poprzytulamy, obiecuje - puścił mi oczko i cicho zachichotałam.
- No nie mogę.. Jakie propozycje.. - Niall zrobił facepalm i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, my się będziemy zbierać.. - powiedziałam, zeskakując z łózka chłopaka - Przyjdę jeszcze wieczorem - musnęłam lekko jego policzek i wraz z Niall'em opuściliśmy salę.
Złapaliśmy taksówkę i wróciliśmy do domu.
- Cześć wszystkim ! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- No, myślałem, że nigdy nie wrócisz tutaj do nas - zaśmiał się Liam i mnie przytulił.
- Jak mogłeś tak pomyśleć? - zrobiłam minę smutnego kotka - Ja miałam do Was nie wrócić? 
- Dobra, wiemy, że nas tak lubisz, że nie mogłabyś bez nas wytrzymać trzech dni - poruszył zabawnie brwiami Zayn.
- Tak, a najbardziej za Tobą i Twoim samouwielbieniem - dźgnęłam go palcem w brzuch.
- Siema młoda - krzyknął Harry z kuchni - Co u Louis'a?
- Siema młodszy - wyszczerzyłam się - Jeśli wszystko pójdzie po myśli lekarzy, już jutro do nas wróci.
- Serio?! - krzyknęła zbiegając po schodach Em - Aaa ! No i znów wszyscy będą w komplecie - wskoczyła na mnie.
- Nie przemęczajcie mojej córki - powiedziała mama wychodząc z kuchni - Mogłabym z Tobą porozmawiać? - uśmiechnęła się czule, tak bardzo tęskniłam za jej głosem, jej uśmiechem, jej obecnością..
- Oczywiście - zaprowadziłam ją do swojego pokoju, wskazałam na łóżku, żeby usiadła, a ja usiadłam przy niej - Więc, o czym chciałaś porozmawiać?
- Jak patrzę na Ciebie, nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś dorosła - popatrzyła na mnie z uśmiechem na ustach - Ci chłopacy, to dobrzy ludzie. Naprawdę, spędziłam z nimi kilka godzin i już ich polubiłam. Teraz muszę tylko sprawdzić, czy Louis jest dobrym chłopakiem...
- Mamo proszę! - zaczęłam się śmiać - On jest dobrym chłopakiem. Gdyby nie on, to ja bym leżała teraz w szpitalu. Ryzykował życie, żeby mnie uratować..
- Co Ty mówisz?! - spojrzała na mnie zszokowana - No więc dobrze, masz moja zgodę, by z nim być..
- Nawet bez Twojej zgody bym z nim była.. - przytuliłam ją mocno i uśmiechnęłam się.
- Dobra, dobra - pogroziła mi palcem, a ja tylko przewróciłam oczyma - Z tatą zmieniliśmy plany, wracamy za cztery dni..
- Jak to? Czemu? - westchnęłam cicho.
- Tata ma kłopoty w pracy, a ja muszę się zaopiekować domem - poklepała mnie po ramieniu - Dobra, ja idę sprawdzić, co Harry robi na kolacje - wstała i wyszła.
Po kilkunastu minutach zjedliśmy kolację, posiedzieliśmy w salonie, aż zachciało mi się spać. Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam na górę. Wzięłam prysznic i ubrałam się w pidżamę. położyłam się na łóżku i kilka minut później zasnęłam.

__________________________________

Wiem, krótki i spóźniony. Przepraszam, ale nie mam czasu zbytnio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz