czwartek, 26 lipca 2012

Chapter Eleven.

- Louis! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam i podeszłam do niego - Louis proszę.. Proszę obudź się.. - złapałam go za dłoń - Zadzwoń ktoś kurwa po pogotowie!
Kierowca samochodu, który potrącił Lou, zadzwonił po karetkę. Emilly w tym czasie pobiegła szukać chłopaków. Po 5 minutach przyjechała karetka, wzięli Louis'a i mnie. Całą drogę trzymałam go za dłoń.
- Louis proszę.. Nie odchodź.. - patrzyłam na jego twarz, na jego zamknięte oczy - Przepraszam, to moja wina.. Żebym Ci uwierzyła, nie byłoby tego wypadku.. - szeptałam ciągle sama do siebie.
Gdy zatrzymaliśmy się, Louis'a szybko przewieziono na salę operacyjną. Oparłam się o ścianę i usiadłam na podłogę. Usłyszałam kroki, zbliżające się do mnie. Ktoś mnie uścisną, gdy spojrzałam w bok, ujrzałam Emilly. Chłopacy chodzili niecierpliwie, a ja płakałam razem z Em w kącie.
- To ja powinnam tam leżeć.. - powiedziałam na tyle głośno, żeby każdy mógł to usłyszeć - Ja powinnam walczyć teraz o życie, nie on.. To wszystko moja wina..
- Nie mów tak - kucnął przede mną Zayn - To nie Twoja wina. Louis dobrze wiedział, że to go potrąci samochód, że zaryzykuje życiem, by Cię uratować. Uwierz, że On Cię naprawdę kocha.. Może mi tego nie mówił, ale widzę jak na Ciebie patrzy, jak się cieszy z każdego dnia spędzonego z Tobą. - uśmiechnął się lekko Zayn.
W tym momencie wyszedł lekarz, a mi w pewnym sensie stanęło serce.
- I co z nim? - wstałam i podeszłam do lekarza wolnym krokiem.
- A Pani dla niego jest? - spytał lekarz, przypomniała mi się sytuacja, jak dowiedziałam się o śmierci Mateusza, znów zachciało mi się płakac.
- Jego dziewczyną.. - zacisnęłam pięść i zamknęłam oczy, wyczekując odpowiedzi.
- Niech Pani idzie do sali 235 - poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
- Idę z Tobą - podszedł do mnie Liam i objął mnie ramieniem.
Wtuleni poszliśmy do sali 235. Przed wejściem wzięłam głęboki oddech i weszłam. Zobaczyłam Lou leżącego na łóżku, nie przytomnego, ale widziałam jak jego klatka piersiowa się podnosi i opuszcza. Żyje.. Podbiegłam do jego łóżka i usiadłam na krześle.
- Nie wyjdę stąd dopóki się nie obudzisz - uśmiechnęłam się lekko i nie wiem kiedy, ale zasnęłam na krześle.. 
(...) Obudziłam się, a przy mnie siedział Niall, jedzący... kurczaka? Skąd go miał? A z resztą nie ważne..
- Cześć śpiochu - wyszczerzył się do mnie - Chcesz trochę? 
- Słucham? - zdziwiłam się i zaczęłam się śmiać - Przecież z nikim się nie dzielisz jedzeniem..
- No wiesz, wczoraj przeszłaś tyle, więc myślałem, ze zgłodniałaś.. - podrapał się po głowie.
- Dobra, nie tłumacz się - musnęłam jego policzek - I nie dziękuję, nie jestem głodna.. 
- Cześć, czołem ! - do pokoju wparował Harry z Em - Obudził się?
- Jeszcze nie.. - spojrzałam na Lou, który jeszcze się nie wybudził - Harry, mógłbyś pojechać po moich rodziców? Wraz z Em? 
- No jasne, bez problemu - uśmiechnął się - O której lądują?
- Za godzinę .. - pomasowałam sobie kark.
- To my sie zbieramy - chciał już wyjść, ale się obrócił i podszedł do mnie - Zapomniałbym, masz - podał mi kubek kawy - Kawa dla Ciebie.
- Dzięki - posłałam mu uroczy uśmiech i wyszli.
Gdy tak siedziałam w szpitalu z Niall'em, rozmawialiśmy o wszystkim. Chłopak, pierwszy raz się na mnie otworzył. Myślę, że coraz częściej będziemy ze sobą rozmawiać. Naglę do sali weszli moi rodzice.
- Cześć córeczko.. - podeszła do mnie mama, a ja zerwałam się z siedzenia i przytuliłam ją najmocniej - Wszystko będzie dobrze..
- Wiem, mamo - uśmiechnęłam się delikatnie - Tęskniłam.. Za tobą też tato.. - podeszłam do ojca i go przytuliłam.
- Ja także córeczko, ja także.. - pocałował mnie w czoło.
- To jest Niall, mój przyjaciel - wskazałam na blondyna, z uroczym uśmiechem - Niall, to są moi rodzice, Josh i Kath.. - puściłam oczko blondynowi.
- Miło mi Państwa poznać - podszedł do nich i uścisnął dłoń dla mojego ojca i ucałował dłoń mojej mamy.
- Ygh... - usłyszeliśmy wszyscy jęk i spojrzeliśmy po sobie.
- Louis.. - szepnęłam i podeszłam do łóżka - Obudziłeś się.. - uśmiechnęłam się delikatnie i położyłam dłoń na jego policzku.
- Coś myślała? - powiedział jeszcze słabym głosem - Nie zostawię Ciebie samej na tym świecie - jego kąciki ust uniosły sie ku górze.
- Lou, poznaj Josh'a i Kath, moich rodziców - pokazałam moich rodziców, którzy podeszli bliżej łóżka - Mamo, tato.. To Louis, mój chłopak.
- Miło nam Cię poznać - uśmiechnęli się moi rodzice - Anastasia dużo nam o Tobie opowiadała - powiedziała mama.
- Naprawdę ? - spojrzał na mnie i poruszył zabawnie brwiami.
- Dzień dobry - do sali wszedł lekarz - Jestem dr. Donovan,  muszę pana zabrać na badania.
Wziął Louis'a i poszli na badania. Mam nadzieję, że będzie wszystko w porządku...


_________________________________
Siema wszystkim : D 
Ten rozdział też mi się za bardzo nie podoba, ale cóż XD Następny będzie lepszy.
Obiecuję : D no połowa wakacji minęła i została jeszcze druga. 
Zapewne będę zamulać, więc rozdziały, postaram się robić dłuższe.



zapraszam : D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz