piątek, 22 czerwca 2012

Chapter Two.

Pożegnaliśmy się z Anastasią i pojechaliśmy do domu. Myślałem, czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę. Z moich rozmyślań obudził mnie Liam.
- Wiesz, co mnie zastanawia? - spytał mnie Liam - To, że dziewczyna nie rozpoznała nas..
- Może to i lepiej. Nie rzuciła się na nas jak te psychofanki - na samą myśl o tych dziewczynach przeszły mnie ciarki.
- Podoba Ci się - Liam się do mnie uśmiechnął.
- Co? - spojrzałem na niego, zszokowany jego wypowiedzią.
- Widziałem jak na nią patrzyłeś.. - westchnął cicho.
- Może i jest ładna, ale wiem, że i tak więcej jej nie spotkam - odpowiedziałem zrezygnowany.
- To nie jest takie pewne - zaśmiał się Liam - Zostawiła torebkę i mógłbyś jutro ją oddać.
- Dobry pomysł - uśmiechnąłem sie radośnie.
W taki sposób minęła nam droga do domu. Zaparkowałem pod domem i wysiadłem wraz z Liamem z samochodu. Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie zauważyliśmy jak Niall chowa się pod stołem z żelkami. A Zayn i Harry kłocą się o lusterko.. Jak zwykle z resztą.
- Ty.. Ty zły człowieku ! - krzyknął Zayn - Połamałeś moją Elizabeth! - w ręku trzymał pobite lusterko.
- Było tego lusterka nie kłaść na fotelu jełopie ! - mówiąc to Harry uderzył w głowę chłopaka.
- Już nie żyjesz ! - Harry zaczął uciekać, a Zayn go gonił.
Mój Hazza schował się za mną, a Zayn patrzył na mnie z gniewem w oczach.
- Marchewciu moja.. uratuj mnie przed tym człowiekiem - powiedział mój Hazza za moich pleców.
- Dobra, ale poczekaj ! - pobiegłem do pokoju i przebrałem się za marchewkę - Uwaga! Uwaga! Superbohater wkracza do akcji! - zbiegłem ze schodów, skacząc na Zayn'a.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zayn próbował się wyrwać, ale łaskotałem go i nie dawał rady. Naglę wkroczył Hazza, krzycząc, że jest zazdrosny o swoją marchewkę. Gdy skończyliśmy się przewracać w korytarzu, poszliśmy oglądać film. Jak zwykle był to horror. Obejrzeliśmy chyba trzy filmy i zasnęliśmy na kanapie, a niektórzy na podłodze.

**
Obudziły mnie promienie słońca, przedostające się do salonu, przez wielkie okna. Wstałam niechętnie i poszłam na górę budzić Emilly. Weszłam do jej pokoju i ujrzałam moją przyjaciółkę, która słodko spała. Ach.. Jak ja lubię ją budzić. Jej bulwers doprowadza mnie do płaczu ze śmiechu. Podeszłam do je łóżka i ukucnęłam przy nim. Pogładziłam dłonią jej policzek z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna widocznie się obudziła, bo pociągnęła mnie za rękę i wylądowałam obok niej na łóżku.
- Nie próbuj więcej mnie budzić - powiedziała zaspanym głosem.
- Oj tam kochanie - zaśmiałam się - Pora wstawać. Poszłabyś do sklepu, bo po wczorajszym wypadku nie doszłam nawet do niego.
- Kurde.. Dobra, już wstaję - zepchnęła mnie z łóżka i wstała.
- Dziękuję, za miękkie lądowanie.. - wyjęłam z pod siebie ubrania dziewczyny i wstałam z lekką trudnością.
Nie ma to jak skręcona kostka. Westchnęłam cicho i zeszłam na dół. Po półgodzinie moja przyjaciółka zeszła na dół. Była ubrana w to. Jak zwykle, miała lepszy gust niż ja. Pożegnała się ze mną i wyszła. Postanowiłam odwiedzić twitter'a i facebook'a. Na twitterze nie było nic nowego. Ale na facebook'u zobaczyłam nowe zdjęcie mojego byłego chłopaka z jakąś dziewczyną. Poczułam lekkie ukłucie w sercu i automatycznie wyłączyłam laptop. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i podeszłam do drzwi, które po chwili otworzyłam. Ku mojemu zdziwieniu, zobaczyła Louis'a z moją torebką. Machnięciem dłoni zaprosiłam go do środka.
 - Cześć.. Zostawiłaś wczoraj u mnie w samochodzie torebkę - uśmiechnął się w moją stronę uroczo.
- Tak, szukałam jej wczoraj - wzięłam od niego torebkę i posłałam mu uroczy uśmiech - Może byś się czegoś napił? - spytałam z ciekawością w głosie.
- Kawy, jeśli można - po usłyszeniu odpowiedzi, skierowaliśmy się do kuchni.
- Jeśli mogę spytać.. - po zrobieniu kawy, usiadłam na przeciwko Louis'a i spojrzałam na niego - To przed czym wczoraj uciekałeś?- spytałam nieśmiało.
- Wiedziałem, że kiedyś o to zapytasz - westchnął cicho - Uciekałem przed fankami.
- Fankami? Jak to? - spojrzałam na niego zdziwiona.
Naglę do domu weszła Emilly, która po wejściu do kuchni położyła torby i spojrzała na mnie i mojego kolegę ze zdziwieniem w oczach.
- O mój Boże ! - spojrzała na Lou i podeszła bliżej - Ty jesteś Louis Tomlinson z One Direction?! - uśmiechnęła się szeroko, co w jej wykonaniu wyglądało śmiesznie.
- No i widzisz Anastasio - spojrzał na mnie - Już wiesz, czemu uciekałem - zaśmiał się cicho - Jestem Louis, ale w skrócie Lou - wyciągnął dłoń w stronę Emilly.
- Emilly - uścisnęła jego dłoń - Najlepsza przyjaciółka Anastasi. Nie będe Wam przeszkadzać i pójdę do siebie - spojrzała w moją stronę i poruszyła zabawnie brwiami.
Razem z Louisem przegadaliśmy dwie godziny. Dowiedziałam się skąd pochodzi, opowiedział mi o swojej rodzinie i o swoim uwielbieniu do marchewek. Ja też mu o sobie opowiedziałam, niektóre rzeczy pomijając, ale nadszedł czas, gdy musieliśmy się pożegnać. Odprowadziłam go do wyjścia.
- Dziękuję, za mile spędzony czas - uśmiechnął się delikatnie i popatrzył mi w oczy, poczułam dziwne uczucie w brzuchu, a serce waliło mi jak oszalałe.
- Ja też dziękuję - musnęłam delikatnie, a zarazem czule jego policzek.
- Anastasio.. Dałabyś mi swój numer? - chłopak spytał niepewnie.
- Tak - wzięłam od niego telefon i zapisałam mu swój numer.
- Dziękuję - przytulił mnie - To do zobaczenia - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia.


**

Pożegnałem się z nią i wyszedłem. Miło mi się z nią spędzało czas. Gdy pocałowała mnie wtedy w policzek, przeszedł po mnie przyjemny dreszczyk, moje serce zaczęło walić, tak jakby miało mi zaraz wyskoczyć. Czekaj.. Louis! To nie możliwe, przecież Ty jej dokładnie nie znasz. Uspokój się. Całą drogę do domu droczyłem się ze swoimi myślami. Gdy wszedłem do domu, zostałem popryskany serpentyną w spray'u. Ruszyłem w gonitwę, za Niall'em, którzy, co mnie zaskoczyło, nie jadł nic. Wybiegliśmy do ogrodu i biegliśmy wokół basenu. Gdy go złapałem, wziąłem na ręce i wskoczyłam wraz z nim do wody. W mgnieniu oka, dołączyła do nas reszta chłopaków. Na moje barana wskoczył Hazza i biegaliśmy w basenie za Zayn'em. Niall wyskoczył z basenu i wrócił do niego z... żelkami. Wszyscy zrobiliśmy facepalm i wybuchnęliśmy śmiechem. Po skończonej zabawie, wyszliśmy z basenu się przebrać. Następnie, wróciłem na dół do kuchni, zrobić sobie duży kubek, gorącej kawy. Usiadłem w kuchni i zacząłem myśleć, czy napisać do Anastasi. A może ona dała mi numer, tylko z uprzejmości? Może mnie nie lubi? Dobra, jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy. Westchnąłem cicho i poczułem dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i zauważyłem, nikogo innego, tylko Zayn'a. Dobrze wiedział, kiedy mi pomóc.
- Nad czym myślisz? - usiadł obok mnie i spytał swoim łagodnym tonem.
- Pamiętasz tą dziewczynę, co pojechałem z nią na pogotowie? - zapytałem cicho.
- No, pamiętam - uśmiechnął się - Pamiętam też, że patrzyła się na Ciebie jak w obrazek - puścił mi oko.
- Byłem dzisiaj u niej, oddać jej torebkę - rzekłem patrząc przez okno -  Porozmawialiśmy chwilę, poznałem jej przyjaciółkę i na koniec poprosiłem ją o numer - przeniosłem wzrok na Zayn'a - Napisać do niej czy nie?
- Wiesz, jeżeli chcesz utrzymywać z nią kontakt to czemu nie chłopie ?! - spojrzał na mnie i klepnął w plecy - Pisz do niej, umów się z nią. Albo wiem! Jutro zrobimy u siebie imprezę, taką małą. Będzie cała nasza piątka, ona ze swoją przyjaciółką i już : D
Tak, Zayn miał rację. Zaproszę je do nas i będę miał okazję ją lepiej poznać.
Zrobiło się już ciemno i późno, więc postanowiłem pójść do łóżka. Pożegnałem się z chłopakami i poszedłem do siebie. Wykonałem wieczorną toaletę i wróciłem do łóżka. Wziąłem telefon do ręki i postanowiłem napisać do Anastasi.

"Cześć Anastasio, z tej strony Lou. Co robisz jutro z Emilly? :)"

" O, witaj Lou. Jutro, pewnie siedzimy w domu i oglądamy filmy. A czemu pytasz? :>"

"Właśnie z chłopakami, postanowiliśmy Was zaprosić do nas. Co Wy na to?"

" Interesująca propozycja. Tak, wpadniemy :)"

"No to wpadnę z Harry'm po Was o 18, dobranoc :-*"

"Dobra, będziemy czekać, śpij dobrze :-*"

Po ostatniej wiadomości zasnąłem.

**

- Z kim tak namiętnie piszesz? - zostałam uderzona z poduszki w głowę.
- Z Lou - oddałam jej i spojrzałam na nią - Jesteśmy zaproszone jutro na wieczór do nich!
- Co?! Serio?! - spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy - Dziewczyno, kocham Cię !
Przytuliła się do mnie i zaczęła całować po policzkach. Była tak szczęśliwa, że zaczęła latać po całym domu, dopóki się nie zmęczyła. Gdy już usiadła, wybuchnęłam śmiechem.
- Dziewczyno, spokojnie ! - pogłaskałam ją po ramieniu - Bo uznają Cię za wariatkę!
- Masz rację - zaśmiała się - Nie mogę się doczekać, aż poznam Zayn'a i Harry'ego. 
Rozmarzyła się, a ja ją w tym czasie przykryłam kocem. Oglądałyśmy jakąś babską komedię romantyczną, a po chwili byłyśmy obie w krainie snów.


środa, 20 czerwca 2012

Chapter One.

- Prosimy zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania - rzekł pilot.
Posłusznie zapięłam pasy i zastanawiałam się, czy nie obudzić Emilly. Słodko wyglądała jak spała. Uśmiechnęłam się delikatnie i szturchnęłam ją łokciem.
- Wstawaj kobieto ! - powiedziałam poważnym głosem, gdy dziewczyna powoli otwierała oczy - Lądujemy.
- Co..? Tak szybko..? - powiedziała zaspanym głosem i przetarła oczy. 
- Szybko ?! Przespałaś cały lot, który trwał 3 godziny albo i więcej - zaśmiałam się i spojrzałam w szybę. 
Tak.. Byłyśmy już w Londynie. Odpięłam pasy i wstałam. Moja przyjaciółka zrobiła to samo. Wzięłyśmy swój bagaż podręczny i wyszłyśmy z samolotu. Po odbiorze bagażu, skierowałyśmy się w stronę taksówek. Emilly była taka podekscytowana, że cały czas się rozglądała. Nie dziwie jej się, była pierwszy raz w Londynie. Podeszłyśmy do taksówki, a miły pan otworzył nam bagażnik i wsadziłyśmy tam swoje bagaże. Usiadłam z przodu, a Emilly z tyłu. Przejazd taksówką minął szybko. Wysiadłyśmy z taksówki, wzięłyśmy bagaże i próbowałyśmy znaleźć dom, w którym będziemy mieszkać.
- Yyy.. Anastasia.. - zaczęła niepewnie dziewczyna, która szturchała mnie łokciem - Możesz powiedzieć jaki jest numer naszego domu?
- Czekaj.. 27 - odpowiedziałam na zadane mi pytanie - A czemu pytasz?
- Spójrz.. - dziewczyna złapała moją głowę i zwróciła w stronę domu.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ten dom był wielki. Zrobiłam minę typu WTF?! Przyjrzałam się dokładnie i zauważyłam liczbę 27.. Tak, to mój nowy dom! Wzięłam Emilly pod rękę i wraz z bagażami pobiegłyśmy do naszego nowego domu. Gdy weszłyśmy do środka, pobiegłam od razu zobaczyć swoją sypialnię. Na drzwiach zobaczyłam imię Anastasia. Policzyłam do trzech i weszłam. Mój tata umie dobierać kolory. Czarny, fioletowy i biały, to bardzo dobre połączenie. Zaczęłam się rozpakowywać. Po godzinie zeszłam do kuchni i zauważyłam, że Emilly rozmawia ze swoją mamą. Widać było, że była podekscytowana. Ja zaś, poszłam do kuchni, zobaczyć czy coś jest w lodówce. Niestety na marne, bo nic nie było. Westchnęłam cicho i usłyszałam, że Emilly skończyła rozmawiać z mamą, więc usiadłam na blacie i spojrzałam na nią.
- Dobra, to kto idzie do sklepu? - zerknęłam na dziewczynę i poruszyłam zabawnie brwiami.
- No.. Wiesz.. Ja muszę się jeszcze rozpakować,a Ty już to zrobiłaś, więc może Ty? - spojrzała na mnie oczami słodkiego koteczka ze Shreka.
- Dobra.. Pójdę się umyć i idę do sklepu - zeskoczyłam z blatu i poszłam na górę do swojego pokoju. 
Wzięłam ubrania na zmianę i poszłam do łazienki. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie całe ciało i wyszłam spod prysznica. Wytarłam ciało i ubrałam się w to. Westchnęłam cicho i wyszłam na zakupy.


**

Ze snu wyrwały mnie krzyki z dołu. Wstałem powoli i poszedłem do łazienki się umyć. Umyłem się i owinąłem się wokół bioder ręcznikiem. Poszedłem do swojego pokoju, ubrałem czystą bieliznę i ubrania i zszedłem na dół do chłopaków. Jak zwykle Niall jadł kolejną paczkę żelek, Zayn oglądał telewizję, Liam rozmawiał przez telefon z Danielle, a Hazza.. Właśnie, gdzie Hazza? Westchnąłem cicho, pewnie jeszcze śpi.. powiedziałem sobie w myślach. Poszedłem do kuchni, zrobić sobie kawę. Zajrzałem do lodówki, w których była pustka.
- Niall ! Zjadłeś już wszystko ?! - krzyknąłem z kuchni i podrapałem się po głowie.
- Nie.. To chłopacy ! - pobiegł do swojego pokoju.
- Dobra.. Ja może się przejdę do sklepu - odpowiedziałem zrezygnowany, ale w pewnym momencie, ktoś złapał mnie za rękę.
- Czekaj, idę z Tobą Lou - rzekł Hazza z uśmiechem na twarzy.
- No to chodź ! - odrzekłem uradowany, złapałem go pod rękę i wyszliśmy do sklepu.
Szliśmy w ciszy, co było dziwne, bo Hazza zawsze miał jakiś temat. Zerknąłem na jego twarz, na której był malowany smutek. Zaniepokojony spytałem:
- Hazza, co Ci jest? - położyłem dłoń na jego ramieniu.
- Tęsknie za rodziną.. - westchnął cicho - I za moimi przyjaciółmi.. - spojrzał na mnie.
- Nie martw się.. nie tylko Ty tęsknisz, za swoimi bliskimi - odrzekłem. 
Doskonale wiedziałem, co on czuję. Sam tęsknie za rodzicami i za siostrami. Resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Weszliśmy do sklepu, spakowaliśmy do wózka potrzebne nam rzeczy, w tym kilkanaście paczek żelek dla naszego głodomora. Zapłaciliśmy i wyszliśmy. W pewnym momencie zaczęły gonić nas fanki. Nie patrząc przed siebie zaczęliśmy uciekać. Nieoczekiwanie wpadłem na kogoś.

**

W drodze do sklepu, poczułam zderzenie z kimś i upadłam na ziemię. Po kilku chwilach poczułam ostry ból w kostce.
- Przepraszam.. - usłyszałam głos chłopaka, który przyprawił mnie o dreszcze.
- Ogarnij trochę i patrz jak leziesz ! - krzyknęłam i złapałam się za kostkę.
- Nic Ci nie jest? - spytał drugi chłopak, który przyglądał się zdarzeniu i śmiał się.
- Haha, bardzo śmieszne.. - spojrzałam na niego groźnym wzrokiem,a chłopak od razu przestał się śmiać - Coś mi się stało w kostkę... I tak przy okazji, mógłbyś wreszcie ze mnie zejść ?!
- No tak... - odrzekł chłopak , który zrobił się czerwony, zszedł ze mnie i wysunął w moją stronę dłoń.
- Dzięki.. - złapałam i wstałam na obie nogi - Kurwa.. - ponownie poczułam ostry ból przy kostce.
- Chodź, zabiorę Cię do siebie, a potem pojedziemy do szpitala.. - usłyszałam zaniepokojony głos chłopaka.
Zgodziłam się, po chwili poczułam jak jestem niesiona przez chłopaka.

**

Podniosłem ją i biegiem ruszyliśmy w stronę domu. Nie mogłem się dokładnie przyjrzeć dziewczynie, więc nie wiedziałem nawet jak wygląda. Wbiegłem wraz z nią na rękach do domu, a za nami Hazza z zakupami. Gdy zobaczyła nas reszta chłopaków, podeszła do nas i od razu zaczęły się pytania.
- Co tak długo ?! - krzyknął Liam - Myśleliśmy, że jakieś dziewczyny Was już zgwałciły- spojrzał na dziewczynę na moich rękach i zarumienił się.
- Macie żelki ?! - podbiegł Niall do Hazzy i zabrał mu torby z zakupami i ponownie zniknął za ścianą.
- Dobra.. Wy tu gadacie, a ja muszę jechać na pogotowię - usłyszałem delikatny, a zarazem nieśmiały głos dziewczyny.
- A tak przy okazji.. - powiedział Zayn - To co Wy jej zrobiliście ? - poruszył zabawnie brwiami.
- Wpadłem na nią i zrobiłem jej coś z kostką - odpowiedziałem ze smutkiem w głosie.
- Dobra, to ja jadę z nimi do szpitala, a Wy w tym czasie bądźcie spokojni - powiedział Liam i otworzył nam drzwi.
Poszliśmy do mojego auta. Pomogłem dziewczynie usiąść z tyłu. Ja wraz z Liamem usiedliśmy z przodu. Pojechaliśmy szybko na pogotowie. Widać było, że dziewczyna się krępowała. Siedziała cicho, głowę miała spuszczoną w dół. Tak samo ja.. Pierwszy raz, przy dziewczynie sie krępowałem. Dojechaliśmy po 10 minutach. Tym razem Liam wziął dziewczynę na ręce i zaprowadził na pogotowie. Ja zaparkowałem samochód.

**

Nie ma to jak być niesioną przez nieznajomych chłopaków. Weszłam wraz z chłopakiem na pogotowie. Lekarz przyjął mnie od razu. Okazało się, że mam skręconą kostkę. No, zajebiście.. A za dwa tygodnie miałam zacząć pracę jako choreografka. Tak, byłam jedną z najlepszych młodych tancerek w Polsce. Dostałam pracę w Londynie w jednej z lepszych szkół tanecznych. Zdziwiło mnie to, ale dzięki temu przeprowadziłam się tutaj. Nakładanie gipsu na moją nogę zajęło ok. 2 godziny. Nie zdziwiłabym się, żeby tych chłopaków już nie było. Dostałam kulę i wyszłam z gabinetu. A to Ci niespodzianka, czekają na mnie. Teraz dokładnie mogłam przyjrzeć się chłopakowi, który mnie przewrócił. Muszę przyznać, że był bardzo, ale to bardzo przystojny.. Nie, Anastasia.. Wyrzuć Go sobie z głowy! Nie możesz się zakochać.. Westchnęłam cicho i podeszłam do chłopaków.

**

Wyszła z gabinetu. Dopiero teraz mogłem się jej przyjrzeć. Była niesamowicie ładna. Miała długie czarne włosy, śliczne brązowe, podchodzące do koloru czerni oczy, w których łatwo można utonąć.. Poczułem uderzenie z łokcia w ramie. Spojrzałem w bok i zobaczyłem Liama.
- Lou.. Dziewczyna Ci się właśnie przedstawiła ! - Liam zrobił facepalm.
- Przepraszam.. Zamyśliłem się.. - spojrzałem ponownie w oczy dziewczyny.
- Nic nie szkodzi. Anastazja jestem - uśmiechnęła się do mnie uroczo.
- Louis, w skrócie Lou - odwzajemniłem jej uśmiech.
- Odwieziecie mnie do domu ? - spytała nieśmiało.
- Tak, oczywiście - odpowiedziałem uradowany. 
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod adres, który powiedziała nam dziewczyna. Dojechaliśmy, no i niestety, muszę się z nią pożegnać.. Pomogłem jej wysiąść i pożegnaliśmy się zwykłym cześć. Wraz z Liamem wróciliśmy do chłopaków.


**

- Wróciłam ! - weszłam i zauważyłam jak Emillia stała w drzwiach od salonu .
- Czy Ty wiesz, co ja przeżywałam ?! - krzyknęła - Dziewczyno, ja się o Ciebie martwiłam.. i co Ci się stało ?! - pomogła mi wejść do salonu i usiąść.
- Domyślam się, że odchodziłaś od zmysłów i przepraszam Cię za to.. - westchnęłam cicho - Miałam mały wypadek.. Ale jak widać żyję.
Emilly tylko westchnęła cicho i poszła spać do swojego pokoju. Ja oglądałam jeszcze telewizję. Chciałam wziąć swój telefon, ale ... Kurde ! Zostawiłam torebkę w samochodzie tego chłopaka.. Mam nadzieję, że odwiezie mi ją.. Zamyśliłam się i po kilku chwilach zasnęłam.


_______________________

No i pierwszy rozdział :3
Mam nadzieję, że się podoba. 
Zapraszam  do komentowania i czytania dalszych przygód : )

Prolog.

- Czy Ty to rozumiesz ?! To już dzisiaj ! - krzyczała podekscytowana Emilly, aż mnie uszy zaczęły boleć.
- Dobrze, opanuj emocje dziewczyno - zaśmiałam się cicho i podeszłam do stewardessy, która sprawdzała bilety.
- Chciałabym już zobaczyć nasz nowy dom - rozmarzyła się i stała w drzwiach. 
- Ruszaj dupe - pociągnęłam ją za dłoń i poszłyśmy usiąść na nasze miejsca.
- Już dzisiaj będziemy w Londynie.. - usiadła na swoje miejsce i zapięła pasy - A teraz przepraszam, ale udam się w krainę snów - wytknęła w moją stronę języczek i zapięła pasy.
- Dobra, dobra. Idź spać dziecko, nie będziesz mnie może denerwować - zaśmiałam się i włożyłam słuchawki do uszu z których leciało to.
Czas rozpocząć nowe życie... Pomyślałam i spojrzałam przez okno. Zapięłam pasy i samolot wystartował. Z jednej strony żałuję, że wyprowadzam się z Polski i wracam do swoich korzeni, ale z drugiej strony się ciesze. Dzięki tej wyprowadzce, zapomnę o moim byłym chłopaku, o fałszywych osobach, które spotkałam na swojej drodze. Chciałam zasnąć w samolocie, ale coś mi nie pozwalało. Czułam, że w Londynie coś mnie spotka, ale nie wiedziałam czy to coś dobrego..


**
(w tym samym czasie w Londynie)


- W końcu odpoczniemy.. - westchnął Harry poprawiając swoje loki i siadając na kanapie.
- Tak.. Koniec koncertów co wieczór, wywiadów i innych tego typu rzeczy - odrzekł Zayn, oglądając program muzyczny.
- Dobra, nie wiem jak Wy, ale idę się przespać - powiedziałem i zacząłem wchodzić po schodach - Do zobaczenia jutro.
Chłopacy mi tylko odmachali i dalej oglądali program. Ja wszedłem do swojego pokoju, wziąłem rzeczy do spania, czystą bieliznę i udałem się pod prysznic. Po umyciu się i ubraniu, powróciłem do pokoju, kładąc się na łóżko. Popatrzyłem w niebo, które widziałem przez okno. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Poczułem, że te trzy miesiące będą wyjątkowe. Nie wiedziałem tylko z jakiego powodu. Po kilku minutach rozmyślania udałem się do krainy snów...



____________________________________

I jak wam się podoba? :3
 Komentarze mile widziane.
 Pierwszy rozdział pojawi się już jutro, albo może dzisiaj wieczorem :)

Heroes.

Bohaterowie.

Anastasia Devils ur. 1 pażdziernika 1993



Emilly Black ur. 11 stycznia 1994



Louis Tomlinson ur. 24 grudnia 1991, Zayn Malik ur. 12 stycznia 1993, Liam Payne 29 sierpnia 1993, Niall Horan ur. 13 września 1993, Harry Styles ur. 1 lutego 1994.