piątek, 22 czerwca 2012

Chapter Two.

Pożegnaliśmy się z Anastasią i pojechaliśmy do domu. Myślałem, czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę. Z moich rozmyślań obudził mnie Liam.
- Wiesz, co mnie zastanawia? - spytał mnie Liam - To, że dziewczyna nie rozpoznała nas..
- Może to i lepiej. Nie rzuciła się na nas jak te psychofanki - na samą myśl o tych dziewczynach przeszły mnie ciarki.
- Podoba Ci się - Liam się do mnie uśmiechnął.
- Co? - spojrzałem na niego, zszokowany jego wypowiedzią.
- Widziałem jak na nią patrzyłeś.. - westchnął cicho.
- Może i jest ładna, ale wiem, że i tak więcej jej nie spotkam - odpowiedziałem zrezygnowany.
- To nie jest takie pewne - zaśmiał się Liam - Zostawiła torebkę i mógłbyś jutro ją oddać.
- Dobry pomysł - uśmiechnąłem sie radośnie.
W taki sposób minęła nam droga do domu. Zaparkowałem pod domem i wysiadłem wraz z Liamem z samochodu. Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie zauważyliśmy jak Niall chowa się pod stołem z żelkami. A Zayn i Harry kłocą się o lusterko.. Jak zwykle z resztą.
- Ty.. Ty zły człowieku ! - krzyknął Zayn - Połamałeś moją Elizabeth! - w ręku trzymał pobite lusterko.
- Było tego lusterka nie kłaść na fotelu jełopie ! - mówiąc to Harry uderzył w głowę chłopaka.
- Już nie żyjesz ! - Harry zaczął uciekać, a Zayn go gonił.
Mój Hazza schował się za mną, a Zayn patrzył na mnie z gniewem w oczach.
- Marchewciu moja.. uratuj mnie przed tym człowiekiem - powiedział mój Hazza za moich pleców.
- Dobra, ale poczekaj ! - pobiegłem do pokoju i przebrałem się za marchewkę - Uwaga! Uwaga! Superbohater wkracza do akcji! - zbiegłem ze schodów, skacząc na Zayn'a.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zayn próbował się wyrwać, ale łaskotałem go i nie dawał rady. Naglę wkroczył Hazza, krzycząc, że jest zazdrosny o swoją marchewkę. Gdy skończyliśmy się przewracać w korytarzu, poszliśmy oglądać film. Jak zwykle był to horror. Obejrzeliśmy chyba trzy filmy i zasnęliśmy na kanapie, a niektórzy na podłodze.

**
Obudziły mnie promienie słońca, przedostające się do salonu, przez wielkie okna. Wstałam niechętnie i poszłam na górę budzić Emilly. Weszłam do jej pokoju i ujrzałam moją przyjaciółkę, która słodko spała. Ach.. Jak ja lubię ją budzić. Jej bulwers doprowadza mnie do płaczu ze śmiechu. Podeszłam do je łóżka i ukucnęłam przy nim. Pogładziłam dłonią jej policzek z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna widocznie się obudziła, bo pociągnęła mnie za rękę i wylądowałam obok niej na łóżku.
- Nie próbuj więcej mnie budzić - powiedziała zaspanym głosem.
- Oj tam kochanie - zaśmiałam się - Pora wstawać. Poszłabyś do sklepu, bo po wczorajszym wypadku nie doszłam nawet do niego.
- Kurde.. Dobra, już wstaję - zepchnęła mnie z łóżka i wstała.
- Dziękuję, za miękkie lądowanie.. - wyjęłam z pod siebie ubrania dziewczyny i wstałam z lekką trudnością.
Nie ma to jak skręcona kostka. Westchnęłam cicho i zeszłam na dół. Po półgodzinie moja przyjaciółka zeszła na dół. Była ubrana w to. Jak zwykle, miała lepszy gust niż ja. Pożegnała się ze mną i wyszła. Postanowiłam odwiedzić twitter'a i facebook'a. Na twitterze nie było nic nowego. Ale na facebook'u zobaczyłam nowe zdjęcie mojego byłego chłopaka z jakąś dziewczyną. Poczułam lekkie ukłucie w sercu i automatycznie wyłączyłam laptop. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i podeszłam do drzwi, które po chwili otworzyłam. Ku mojemu zdziwieniu, zobaczyła Louis'a z moją torebką. Machnięciem dłoni zaprosiłam go do środka.
 - Cześć.. Zostawiłaś wczoraj u mnie w samochodzie torebkę - uśmiechnął się w moją stronę uroczo.
- Tak, szukałam jej wczoraj - wzięłam od niego torebkę i posłałam mu uroczy uśmiech - Może byś się czegoś napił? - spytałam z ciekawością w głosie.
- Kawy, jeśli można - po usłyszeniu odpowiedzi, skierowaliśmy się do kuchni.
- Jeśli mogę spytać.. - po zrobieniu kawy, usiadłam na przeciwko Louis'a i spojrzałam na niego - To przed czym wczoraj uciekałeś?- spytałam nieśmiało.
- Wiedziałem, że kiedyś o to zapytasz - westchnął cicho - Uciekałem przed fankami.
- Fankami? Jak to? - spojrzałam na niego zdziwiona.
Naglę do domu weszła Emilly, która po wejściu do kuchni położyła torby i spojrzała na mnie i mojego kolegę ze zdziwieniem w oczach.
- O mój Boże ! - spojrzała na Lou i podeszła bliżej - Ty jesteś Louis Tomlinson z One Direction?! - uśmiechnęła się szeroko, co w jej wykonaniu wyglądało śmiesznie.
- No i widzisz Anastasio - spojrzał na mnie - Już wiesz, czemu uciekałem - zaśmiał się cicho - Jestem Louis, ale w skrócie Lou - wyciągnął dłoń w stronę Emilly.
- Emilly - uścisnęła jego dłoń - Najlepsza przyjaciółka Anastasi. Nie będe Wam przeszkadzać i pójdę do siebie - spojrzała w moją stronę i poruszyła zabawnie brwiami.
Razem z Louisem przegadaliśmy dwie godziny. Dowiedziałam się skąd pochodzi, opowiedział mi o swojej rodzinie i o swoim uwielbieniu do marchewek. Ja też mu o sobie opowiedziałam, niektóre rzeczy pomijając, ale nadszedł czas, gdy musieliśmy się pożegnać. Odprowadziłam go do wyjścia.
- Dziękuję, za mile spędzony czas - uśmiechnął się delikatnie i popatrzył mi w oczy, poczułam dziwne uczucie w brzuchu, a serce waliło mi jak oszalałe.
- Ja też dziękuję - musnęłam delikatnie, a zarazem czule jego policzek.
- Anastasio.. Dałabyś mi swój numer? - chłopak spytał niepewnie.
- Tak - wzięłam od niego telefon i zapisałam mu swój numer.
- Dziękuję - przytulił mnie - To do zobaczenia - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia.


**

Pożegnałem się z nią i wyszedłem. Miło mi się z nią spędzało czas. Gdy pocałowała mnie wtedy w policzek, przeszedł po mnie przyjemny dreszczyk, moje serce zaczęło walić, tak jakby miało mi zaraz wyskoczyć. Czekaj.. Louis! To nie możliwe, przecież Ty jej dokładnie nie znasz. Uspokój się. Całą drogę do domu droczyłem się ze swoimi myślami. Gdy wszedłem do domu, zostałem popryskany serpentyną w spray'u. Ruszyłem w gonitwę, za Niall'em, którzy, co mnie zaskoczyło, nie jadł nic. Wybiegliśmy do ogrodu i biegliśmy wokół basenu. Gdy go złapałem, wziąłem na ręce i wskoczyłam wraz z nim do wody. W mgnieniu oka, dołączyła do nas reszta chłopaków. Na moje barana wskoczył Hazza i biegaliśmy w basenie za Zayn'em. Niall wyskoczył z basenu i wrócił do niego z... żelkami. Wszyscy zrobiliśmy facepalm i wybuchnęliśmy śmiechem. Po skończonej zabawie, wyszliśmy z basenu się przebrać. Następnie, wróciłem na dół do kuchni, zrobić sobie duży kubek, gorącej kawy. Usiadłem w kuchni i zacząłem myśleć, czy napisać do Anastasi. A może ona dała mi numer, tylko z uprzejmości? Może mnie nie lubi? Dobra, jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy. Westchnąłem cicho i poczułem dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i zauważyłem, nikogo innego, tylko Zayn'a. Dobrze wiedział, kiedy mi pomóc.
- Nad czym myślisz? - usiadł obok mnie i spytał swoim łagodnym tonem.
- Pamiętasz tą dziewczynę, co pojechałem z nią na pogotowie? - zapytałem cicho.
- No, pamiętam - uśmiechnął się - Pamiętam też, że patrzyła się na Ciebie jak w obrazek - puścił mi oko.
- Byłem dzisiaj u niej, oddać jej torebkę - rzekłem patrząc przez okno -  Porozmawialiśmy chwilę, poznałem jej przyjaciółkę i na koniec poprosiłem ją o numer - przeniosłem wzrok na Zayn'a - Napisać do niej czy nie?
- Wiesz, jeżeli chcesz utrzymywać z nią kontakt to czemu nie chłopie ?! - spojrzał na mnie i klepnął w plecy - Pisz do niej, umów się z nią. Albo wiem! Jutro zrobimy u siebie imprezę, taką małą. Będzie cała nasza piątka, ona ze swoją przyjaciółką i już : D
Tak, Zayn miał rację. Zaproszę je do nas i będę miał okazję ją lepiej poznać.
Zrobiło się już ciemno i późno, więc postanowiłem pójść do łóżka. Pożegnałem się z chłopakami i poszedłem do siebie. Wykonałem wieczorną toaletę i wróciłem do łóżka. Wziąłem telefon do ręki i postanowiłem napisać do Anastasi.

"Cześć Anastasio, z tej strony Lou. Co robisz jutro z Emilly? :)"

" O, witaj Lou. Jutro, pewnie siedzimy w domu i oglądamy filmy. A czemu pytasz? :>"

"Właśnie z chłopakami, postanowiliśmy Was zaprosić do nas. Co Wy na to?"

" Interesująca propozycja. Tak, wpadniemy :)"

"No to wpadnę z Harry'm po Was o 18, dobranoc :-*"

"Dobra, będziemy czekać, śpij dobrze :-*"

Po ostatniej wiadomości zasnąłem.

**

- Z kim tak namiętnie piszesz? - zostałam uderzona z poduszki w głowę.
- Z Lou - oddałam jej i spojrzałam na nią - Jesteśmy zaproszone jutro na wieczór do nich!
- Co?! Serio?! - spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy - Dziewczyno, kocham Cię !
Przytuliła się do mnie i zaczęła całować po policzkach. Była tak szczęśliwa, że zaczęła latać po całym domu, dopóki się nie zmęczyła. Gdy już usiadła, wybuchnęłam śmiechem.
- Dziewczyno, spokojnie ! - pogłaskałam ją po ramieniu - Bo uznają Cię za wariatkę!
- Masz rację - zaśmiała się - Nie mogę się doczekać, aż poznam Zayn'a i Harry'ego. 
Rozmarzyła się, a ja ją w tym czasie przykryłam kocem. Oglądałyśmy jakąś babską komedię romantyczną, a po chwili byłyśmy obie w krainie snów.


1 komentarz:

  1. jest już nowy rozdział, zapraszamy - http://hard-bland-sensitive.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń