środa, 17 października 2012

Chapter Eighteen

* minęły już cztery dni trasy.

Całe dnie spędzałam w hotelu, a wieczory na koncertach. Louis troszczył się o mnie i o dziecko, które nosiłam w brzuchu, że nie pozwalał mi się przemęczać. Był słodki, ale za bardzo się troszczył. Pewnego wieczoru postanowiłam nie iść na koncert, bo nie miałam humoru. Lou chciał zostać ze mną, bo bał się, że coś mi się stanie. Normalnie siłą wywaliłam go z pokoju, by poszedł na ten koncert, zaśpiewał parę piosenek i wrócił. Nudziło mi się strasznie, przeskakiwałam z programu na program, by znaleźć coś interesującego. Spojrzałam na zegarek. Koncert się skończył i zaraz powinni chłopcy wraz z Emilly wrócić. Westchnęłam cicho i podeszłam do lodówki, która była w pokoju hotelowym. Wyjęłam butelkę coli i napiłam się, a do pokoju wpadła Em z uśmiechem.
- Co się szczerzysz? - uniosłam do góry jedną brew.
- Nie wiem. Ale wiem, że Ty dzisiaj spędzasz noc ze mną w pokoju! Jak za dawnych czasów! - krzyknęła i zaczęła się śmiać.
- Ale jak Louis zobaczy, że nie ma mnie w pokoju, wpadnie w szał.. - powiedziałam lekko zaniepokojona.
- Dlatego napiszesz mu kartkę - poruszyła zabawnie brwiami - Z resztą,  ja już ją napisałam, dlatego idziemy - położyła kartkę na stole i pociągnęła mnie za rękę do swojego pokoju. 
W sumie.. Wieczór z koleżanką dobrze mi zrobi. Całą noc przesiedziałam z dziewczyną i plotkowałyśmy o wszystkim. Nawet zapomniałam o Louisie. Dawno się nie czułam tak... wolna? Być może. Z rana postanowiłam wrócić do pokoju. Pożegnałam się z przyjaciółką i powoli wróciłam do swojego pokoju. Nie zastałam tam Louisa, a kartka leżała nadal w tym samym miejscu. Chwyciłam swój telefon i wybrałam jego numer. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... Odebrał, ale nie on...
- Tak słucham? - usłyszałam w słuchawce głos jakiejś kobiety.
- Ugh.. Czy jest koło pani Louis? - zapytałam miłym głosem.
- Tak, owszem.. Ale śpi, po długo nie przespanej nocy.. - zachichotała cicho.
- Słucham? - nie wierzyłam w to co usłyszałam - Co pani ma namyśli?
- Dziewczyno, nie domyślasz się? On spędził tą noc ze mną.. - odpowiedziała cicho.
Rozłączyłam się. Nie mogłam w to uwierzyć.. On mnie zdradził?! Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Po godzinie, usłyszałam jak drzwi się otwierają.
- Ej, mała.. Czemu płaczesz? - spytał Harry, wraz z Em.
- On mnie.. - mówiłam drżącym głosem - Zabije go.. - wstałam i otarłam łzy. Zacisnęłam pięść i podeszłam do okna.
- Zdradził Cię?! - zapytała zszokowana Em - Współczuje mu.. - skrzywiła się delikatnie.
- Mu? To chyba jej musimy współczuć - podrapał się Hazz po głowie.
- Ona ma racje.. Współczujcie mu, a nie mnie.. To on się nie pozbiera.. - uderzyłam pięścią w stół.
- Ja pójdę po resztę.. Tak na wszelki wypadek.. - dziewczyna wybiegła z pokoju, a po chwili wróciła z pozostałymi chłopakami.
- Co było takie ważne? - spytał Liam, siadając na łóżku. 
- Louis ją.. - Harry w środku zdania musiał przerwać, bo do pokoju wszedł nie kto inny, niż BooBear.
- No cześć! Co tu takie zbiorowisko? - spytał radośnie chłopak i podszedł do mnie - Cześć kochanie.. - chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Kochanie?! - powiedziałam spokojnym, jak na tą chwilę głosem - A może powinieneś to powiedzieć tej babie, co odebrała telefon? - uniosłam do góry jedna brew.
- Chodzi Ci o Kath? To moja stara znajoma.. - odpowiedział zdezorientowany.
- Znajoma.. - parsknęłam śmiechem - Znajoma od łóżka, co nie? - podeszłam o krok bliżej do chłopaka - Co, głupio Ci teraz, no nie? - zbliżyłam się do chłopaka, że nasze twarze dzieliło kilka milimetrów - Idź do niej.. Niech ona urodzi Ci to dziecko. Niech ona zajmie moje miejsce. Może będzie Ci wtedy lepiej? - uderzyłam go z pięści w brzuch, że chłopak zgiął się w pół - Dzwoniłam do Ciebie, i twoja, tak zwana 'stara znajoma' zwierzyła mi się, że spędziłeś z nią upojną noc - podnosiłam ton głosu coraz wyżej - Teraz pewnie powiesz, że zrobiłeś to po pijaku, ale jakoś Ci nie uwierzę.. - uderzyłam go z liścia w twarz - A jeśli chcesz, żebym Ci uwierzyła, postaraj się o to.. Postaraj się, żebym Ci wybaczyła! Jeśli Ci wybaczę, to stanie się cud! - krzyknęłam, wychodząc z mieszkania, a następnie z hotelu.

**

Co tu się przed chwilą stało?! Nic nie ogarniałem, ani przez chwilę. Ona i on zerwali? Przecież byli idealną parą. Louis leży na ziemi w bez ruchu. Wszyscy powychodzili z tego pokoju, a ja jedyny zostałem i patrzyłem się na chłopaka.
- Czyli Ty to? - zapytałem niepewnie.
- Nie! Ja jej nie zdradziłem! Ja tylko spotkałem koleżankę, u której przez przypadek zasnąłem na kanapie.. A ona najwidoczniej coś nazmyślała.. - zaczął płakać.
- Ej, chłopie.. Ja Ci wierzę - usiadłem obok niego i go przytuliłem - Coś wymyślimy, żeby Ci wybaczyła - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Dzięki Zayn.. - rozpłakał się na dobre. Postanowiłem go zostawić, by mógł zostać sam.
Wyszedłem z hotelu i skierowałem się do najbliższego parku, a dokładnie na jedną z ławek. Po co? Bo wiedziałem, że ją tam znajdę.. Udawała twardą, nie płakała przy nim. Gdy ją zauważyłem, podszedłem po cichu i usiadłem obok.
- Wiedziałem, że tu będziesz.. - objąłem ją ramieniem.
- Może dlatego, że tutaj przychodziliśmy kilka razy w ciągu dnia? - zaśmiała się poprzez łzy.
- Wybaczysz mu? - spytałem cicho - Przecież wiesz, że Cię kocha.. - westchnąłem cicho.
- Wiem to.. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie - Ale nie wiem, czy mu to wybaczę.. Też go kocham, najbardziej, zaraz po tym małym kimś, kogo mam w brzuchu.. Ale nie wiem czy będę umiała.. - westchnęła cicho i wtuliła się we mnie...


______________________________

Ta dum ts.. Wróciłam! :D Wiem, że już nikt prawie tego nie czyta, ale ciii :D 
Więc, przepraszam, że tak krótko, ale dopiero wróciłam i muszę znów się przyzwyczaić :D
tak więc, następny rozdział pojawi się w piątek! Czy Anastasia wybaczy dla Lou? Jak myślicie? : >

Do Piątku! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz